Menu główne:
RADIESTEZJA
Radiestezja (łac. radiatio - promieniowanie i gr. aesthesia - wrażliwość) - dziedzina badań nad promieniowaniami. Istotą radiestezji jest odczuwanie promieniowań, ich wykrywanie i odczytywanie przez radiestetę przy użyciu przyrządów takich jak różdżka czy wahadło, a nawet bez żadnych narzędzi. Wykorzystuje się ją do wykrywania tzw. żył wodnych, minerałów i wielu innych obiektów, a także w życiu codziennym.
Radiestezja była znana już na uznawanej za legendarną, Atlantydzie (wahadło Atlantów), a także w cywilizacjach starożytnych - Grecja, Rzym, Japonia, Babilon itd. Najpopularniejsze wahadła noszą staroegipskie nazwy - Izis, Karnak, Ozyrys, jako że ich najstarsze egzemplarze zostały znalezione w grobowcach faraonów.
Radiestezję obecnie zalicza się do zjawisk paranormalnych. W zdecydowanej większości krajów zachodnich nie jest uznawana przez oficjalną naukę.
Każda istota ludzka i każda rzecz, przedmiot, zjawisko i wszystko, co nas otacza, jest energią, charakteryzującą się wibracjami o określonej częstotliwości charakterystycznej dla danego zjawiska czy istoty i jedynej w swoim rodzaju. Nauka nie jest w stanie skonstruować aparatów do pomiaru tak subtelnych energii, ani ich scharakteryzować, dlatego neguje pomiary radiestezyjne. Tylko człowiek ma tak wysoką wrażliwość, że może te wibracje odczuć i na swój sposób zmierzyć.
Czy każdy może być radiestetą? Wrażliwość radiestezyjną posiada każdy, ale u jednych jest ona wyższa, u innych niższa. Jedni mają większą zdolność do odbierania i określania subtelnych energii, inni mniejszą. Wahadło czy różdżka radiestezyjna to narzędzia, które pokazują to, co jest znane podświadomości, a samo ich używanie- to kwestia "dogadania się" z własną podświadomością.
Radiestezja miała i ma zastosowanie we wszystkich dziedzinach życia. Oto niektóre z nich:
GEOTRONIKA - najbardziej rozpowszechniona. Bada wszelkie promieniowania występujące pod powierzchnią ziemi, a więc zajmuje się lokalizowaniem i określaniem siły żył (cieków) wodnych, studni, zbiorników wodnych, złóż geologicznych i wszelkich linii: gazociągowych, wodnokanalizacyjnych, elektrycznych, elektromagnetycznych itd.
Z geotroniką jest związana RADIESTEZJA OCHRONNA. Z uwagi na różnorodne promieniowania zakłócające funkcjonowanie naszego organizmu, często zaleca się stosowanie ochrony radiestezyjnej. W tym celu wykorzystuje się neutralizatory szkodliwych promieniowań, tzw. odpromienniki lub ekrany radiestezyjne - sztuczne lub naturalne. Mają one swoje wady i zalet, dlatego podstawowa zasad brzmi: w pierwszej kolejności należy zmienić ustawienie mebli w mieszkaniu lub lokalu, by usunąć osoby z pola działania szkodliwych energii. Dopiero wówczas, gdy się to nie udaje, zastosować odpromiennik, ekran. W miejscach szczególnie zanieczyszczonych energetycznie (cmentarze, szpitale, więzieni) itp. oraz miejsca, gdzie spotyka się duże skupiska ludzi: środki transportu masowego, szkoły, urzędy itp. można stosować osobiste ekrany radiestezyjne, które nosi się przy sobie.
BIOTRONIKA - zajmuje się wszelkimi zjawiskami energetycznymi w organizmie ludzkim. Za pomocą wahadełka można określić stan witalny poszczególnych organów, postawić wstępną diagnozę (oprócz medycznej), zaproponować terapię. Można też określić dobór odpowiednich ziół, leków, diety, kosmetyków itd.
FITOTRONIKA - zajmuje się rozpoznawaniem i badaniem zależności energetycznych występujących w świecie roślin. Wahadełko może pomóc w doborze roślin w uprawach, ustalić najlepsze warunki glebowe, a także określić wzajemny wpływ na siebie poszczególnych gatunków roślin (alopatia) oraz ich rozmieszczenie.
Za pomocą wahadełka można określić oddziaływanie różnych przedmiotów na nasze życie - kamieni szlachetnych, półszlachetnych, zwyczajnych, amuletów, talizmanów, obrazów, przedmiotów, pamiątek i każdej rzeczy, która jest lub może być w naszym posiadaniu. Jedne z nich wpływają na nas bardzo korzystnie, inne wręcz "zbijają" nas swoim negatywnym oddziaływaniem. Warto tu podkreślić znaczenie PROMIENIOWANIA KSZTAŁTÓW, które mają również różne oddziaływanie na podświadomość poszczególnych osób i potrafią harmonizować lub zakłócać energię ludzką lub otoczenia.
RADIESTEZJA ZDROWOTNA/ LECZNICZA/ TERAPEUTYCZNA.
Wahadełkowanie duchowe daje możliwość przeanalizowania stanu zdrowia i czakr czyli centrów energetycznych w organizmie. Istnieją liczne wahadła lecznicze, emitujące częstotliwości właściwe dla poszczególnych substancji: mikro- i makroelementów, minerałów, leków, kolorów radiestezyjnych, wibracji leczniczych. Powszechne zainteresowanie społeczne, jakie wzbudza radiestezja terapetyczna, stoi w sprzeczności z zainteresowaniem oficjalnych czynników medycznych, które są temu przeciwne ze względu na własne interesy. Radiestezja terapeutyczna opiera się na założeniu, że każda zmiana chorobowa w organizmie, która jest naruszeniem równowagi energetycznej, podobnie jak każda substancja, ma swoje wibrację, określone częstotliwości. To przede wszystkim daleko posunięta profilaktyka, a jej działanie nie powoduje żadnych skutków ubocznych (w odróżnieniu od przyjmowanych leków), bo organizm przyjmuje tylko tyle wibracji danej substancji leczniczej, ile mu w danym momencie brakuje. Energię wahadeł można dawać bezpośrednio na ciało, ale także na zdjęcie, na odległość.
Istnieją również wahadła emitujące długość fali i częstotliwość charakterystyczną dla poszczególnych kolorów. Kolory także mocno wpływają na stan energetyczny naszego organizmu; praca z takimi wahadłami nazywa się CHROMOTERAPIĄ.
Istnieją także wahadła oczyszczające pole energetyczne człowieka, rozbijające szkodliwe energie a nawet węzły karmiczne i szkodliwe wzorce lub je neutralizujące. Są to wahadła ze znakiem Atlantów lub OM i inne skonstruowane w formie baterii o niezwykle silnym działaniu.
W Polsce istnieje wielu producentów wahadeł leczniczych i sprzętu radiestezyjnego, która bez trudu można odnaleźć w Internecie. Warto tu wspomnieć o znanym w świecie nieżyjącym już Józefie Baju - skonstruowane przez niego wahadła są używane na całym świecie. WWW.baj.waw.pl
Inny znany producent sprzętu radiestezyjnego - to p. Grzegorz Ciszak. WWW.ciszak.pl lub Centrum Radiestezji i Psychotroniki "Biomasaże" z Zabrza i inne.
WAHADEŁKOWANIE DUCHOWE/ PSYCHOMETRIA to dziedzina radiestezji (dla zaawansowanych), dzięki której można dokonać analizy charakteru, umysłowości, okoliczności itd. bez użycia środków fizycznych, bez korzystania z pięciu zmysłów, odrzucając nawet, uważane za fizyczne, kategorii czasu i przestrzeni. Odczyty psychometryczne dokonywane są ze zdjęć, z podpisów, z przedmiotów należących do osób i innych źródeł.
TELERADIESTEZJA zajmuje się umiejscowieniem jakiegoś przedmiotu lub osoby w przestrzeni mieszkania, miejscowości, terenu itd. Teleradiesteci pracują często z mapami, planami miast czy mieszkań i szukają zaginionych osób lub przedmiotów. Istnieją wahadła z miejscem na "świadka" czyli czymś, co miało styczność z zaginioną osobą lub przedmiotem.
Dzięki badaniom PSYCHOMETRYCZNYM można poznać ukryte cechy znajomych, przyjaciół, kontrahentów itd. Można zorientować się jakie mają intencje.
Za pomocą wahadełka można też zbadać nie tylko kompetencje przyszłego pracownika dla konkretnego zakładu pracy, firmy, ale przede wszystkim ustalić jego uczciwość i akceptację celów firmy, a także zgodność lub niezgodność z zespołem.
Można też dokonać analizy związku, zorientować się w intencjach partnerów, w szansach związku i jego wpływie na obie strony, czy jest związkiem karmicznym, który wymaga oczyszczenia lub rozwiązania itp.
ANALIZA ROZWOJU DUCHOWEGO (ARD) jest częścią analiz psychometrycznych, które wykonuje się na różnych poziomach. Jest ona przeznaczona tylko dla osób zainteresowanych rozwojem duchowym i wykonywane na ich prośbę. Służy ustaleniu najskuteczniejszych technik pracy nad własnym umysłem. Większość pomiarów jest dokonywana w stanie medytacyjnym, intuicyjnie. ARD uwzględnia m. in.: rozwój mocy urzeczywistnienia, aspektów czystej świadomości, analiza czakr oraz cech urzeczywistnionych na poszczególnych czakrach, karma przepracowana, obciążenia karmy wynikające z licznych błędnych praktyk, potencjalne moce magiczne, programy autodestrukcyjne i destrukcyjne, Etap Rozwoju Duchowego…
Radiestezja jest dziedziną bardzo szeroką i dynamicznie rozwijającą się. To nie tylko coraz liczniejsze modele wahadeł i różdżek radiestezyjnych albo odpromienników, to także bogata oferta różnorodnych sprzętów (np. piramidy) oraz usług radiestezyjnych, z których można skorzystać dla polepszenia energetyki swego ciała lub otoczenia.
RADYKALNE WYBACZANIE
Niemal każdy z nas nosi jakąś ukrytą ranę w sercu, zadaną kiedyś przez kogoś lub przez coś. Od czasu do czasu otwiera się ona na nowo i znów zaczyna krwawić, a my nie możemy zaznać spokoju. Poczucie krzywdy nie tylko zakłóca nasze szczęście, ale też stanowi przyczynę wielu poważnych chorób. A wystarczyłoby po prostu WYBACZYĆ. Jednak nie w sposób tradycyjny, powierzchowny, lecz radykalnie, dogłębnie i w pełni zrozumienia. Nie jest to łatwe, a jednak możliwe.
Autor książki "RADYKALANE WYBACZANIE" - COLLIN T. TIPPIG uczy sztuki prawdziwego wybaczania, uczy dostrzegać doskonałość i logikę nawet w najbardziej zawikłanych i przerażających sytuacjach, bowiem to sam wszechświat stworzył je dla nas, byśmy czerpali z nich lekcje dla siebie. Podstawą pracy nad radykalnym wybaczaniem jest KWESTIONARIUSZ służący przeprowadzeniu samodzielnej analizy naszych życiowych niepokojów, aby odnaleźć zadrę raniącą naszą duszę i doznać wyzwolenia.
Istnieją także inne narzędzia służące oczyszczeniu naszej podświadomości, wśród nich GRA SATORI, oparta na złożeniach Radykalnego Wybaczania.
RÓŻNICE MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMI: ŚWIATEM LUDZKIM, A ŚWIATEM BOSKIEJ PRAWDY, to także RÓŻNICE MIĘDZY TRADYCYJNYM A RADYKALNYM WYBACZANIEM:
TRADYCYJNE WYBACZANIE
Świat ludzki (EGO), Drgania niskiej częstotliwości , Wydarzyło się coś złego, Oparte na osądzaniu, Skierowane ku przeszłości, Potrzeba zrozumienia problemu, Świadomość ofiary , Osądza ludzką niedoskonałość, Zdarzyło się to, co widać, Tylko fizyczna rzeczywistość, Problem ma źródło na zewnątrz, Puszczanie urazy w niepamięć, TY i JA jesteśmy odrębni, "Wypadki chodzą po ludziach", Życie to ciąg przypadkowych zdarzeń, Wszystko pod kontrolą osobowości, Rzeczywistość- to zbiór zdarzeń, Śmierć jest realna
RADYKALNE WYBACZANIE
Świat Boskiej Prawdy, Drgania wysokiej częstotliwości , Nie wydarzyło się nic złego, Wolne od osądu i potępienia, Skierowane ku teraźniejszości, Poddanie się wydarzeniu, Świadomość łaski (daru), Akceptuje ludzką niedoskonałość, Symboliczne znaczenie zdarzenia, Metafizyczna rzeczywistość, Problem tkwi we mnie, Przyjęcie (zaakceptowanie) urazy, TY i JA stanowimy jedność, Nie ma przypadków, Życie ma sens i cel, Dusza realizuje Boski Plan, Tworzymy własną rzeczywistość, Śmierć jest złudzeniem
Aby zrozumieć jak działa metoda, Autor na początku książki przytacza HISTORIĘ Jill, własnej siostry, której małżeństwo zostało uratowane, dzięki radykalnemu wybaczaniu. Oto ona:
"HISTORIA JILL"
Gdy zobaczyłem moja siostrę, Jill, w hali przylotów na Hartsfield International Airport w Atlancie, od razu wiedziałem, że coś ją trapi. Nigdy nie potrafiła ukryć swoich uczuć i widać było wyraźnie, że cierpi.
Jill przyleciała do Stanów Zjednoczonych z Anglii razem z naszym bratem, którego nie widziałem od szesnastu lat. W roku 1972 John wyemigrował do Australii, ja natomiast dwanaście lat później przeniosłem się do Ameryki Jill, jako jedyna z rodzeństwa, została w Anglii. John właśnie wraca do domu,, a wizyta w Atlancie stanowiła ostatni etap jego podróży. Jill towarzyszyła mu, by wyprawić go do Australii, a przy okazji odwiedzić mnie i moją żonę JoAnnę.
Po powitalnych uściskach i pocałunkach, czując się nieco niezręcznie udaliśmy się do hotelu. Zarezerwowałem pokoje na jedną noc, bo chcieliśmy pokazać mojemu rodzeństwu Atlantę, zanim wyruszymy na północ, do domu.
Jill skorzystała z pierwszej nadarzającej się okazji, by podjąć rozmowę.
- Collin, u mnie sprawy nie mają się dobrze. Chyba rozejdziemy się z Jeffem.
Chociaż już wcześniej zauważyłem niepokój mojej siostry, jej słowa mnie zaskoczyły. Zawsze mi się wydawało, że ich trwające od sześciu lat małżeństwo jest szczęśliwe. Każde z nich miało za sobą jeden nieudany związek. Jednak tym razem uczucie, które ich łączyło, zdawało się być trwałe. Jeff miał troje dzieci z pierwszego małżeństwa, Jill - czworo. Tylko jej najmłodszy syn, Paul, mieszkał z nimi.
- Co się dzieje? - spytałem
- Nie wiem od czego zacząć. To wszystko jest trochę zaskakujące - odparła- eff zachowuje się dziwacznie, nie mogę go dłużej znieść. Doszło do tego, że przestaliśmy się do siebie odzywać. To mnie wykańcza. Całkiem się ode mnie odwrócił, a na dodatek twierdzi, że to moja wina.
- Opowiedz mi o tym - poprosiłem i spojrzałem na Johna, który wzniósł oczy ku niebu. Mieszkał u Jill przez tydzień, zanim przyleciał do Atlanty. Domyśliłem się, ze dość się na ten temat nasłuchał.
- Czy pamiętasz najstarszą córkę Jeffa Lorraine? - spytała Jill. Przytaknąłem. - W zeszłym roku jej mąż zginął w wypadku samochodowym Od tamtej pory łączą Jeffa z córką jakieś dziwne stosunki. Czuli się do niej przez telefon, mówi do niej "kochanie" i spędza długie godziny szepcząc o czymś. Zupełnie jakby byli kochankami, a nie ojcem i córką. Jeśli jest zajęty, kiedy ona dzwoni, rzuca w połowie robotę i biegnie z nią rozmawiać. Zachowuje się trak samo, jeśli nie gorzej, gdy Lorraine do nas przychodzi. Prowadzą tajemnicze ciche rozmowy, do których nie dopuszczają nikogo, zwłaszcza mnie. Mam wrażenie, że ona stała się dla niego najważniejsza. Nie potrafię sobie z tym dać rady, czuję się odtrącona i niepotrzebna.
Jill mówiła długo, szczegółowo opisując dziwną sytuację, a my z JoAnną słuchaliśmy uważnie. Głośno zastanawialiśmy się nad przyczyną zachowań Jeffa i staraliśmy się wyrazić nasze współczucie. Jak przystało na brata i szwagierkę, sugerowaliśmy jej jak rozmawiać z mężem i rozważaliśmy co można zrobić w takiej sytuacji. Również John włączył się do rozmowy, podając swój punkt widzenia.
Zachowanie męża Jill, sprzeczne z jego naturą, zastanawiało nas i dziwiło. Jeff, jakiego znałem, był uczuciowo związany ze swymi córkami i na tyle niepewny siebie, by bardzo potrzebować ich miłości i aprobaty, to prawda. Nigdy jednak nie widziałem, by zachowywał się tak, jak to opisała siostra. Zawsze był dla niej czuły i troskliwy. Prawdę mówiąc, trudno mi było uwierzyć, że traktuje ja w tak okrutny sposób Dobrze rozumiem, dlaczego Jill jest nieszczęśliwa. Przekonanie Jeffa, ze żona wszystko sobie wymyśliła i sama doprowadza się do szaleństwa, nie poprawiało sytuacji.
Do rozmowy wróciliśmy następnego dnia. Zacząłem się domyślać co się dzieje między Jill a Jeffem z punktu widzenia radykalnego Wybaczania, ale postanowiłem na razie o tym nie mówić. Siostra była zbyt przejęta dramatyczną sytuacją i nie potrafiłaby wysłuchać, ani rozumieć tego, co do niej mówię. Radykalne Wybaczanie opiera się na bardzo szerokiej perspektywie duchowej, której nie znaliśmy, mieszkając w Anglii. Widząc, że moje rodzeństwo nie ma pojęcia o tym procesie, doszedłem do wniosku, że nie nadszedł jeszcze czas, żeby ich zapoznać z tą śmiałą myślą: wszystko dzieje się tak, jak powinno, cała sytuacja ma doprowadzić do uzdrowienia Jil.
Jednak po drugim dniu nieustannego omawiania problemu postanowiłem zapoznać ich z zasadami radykalnego Wybaczania. Wiedziałem, że moja siostra będzie musiała się otworzyć na prawdopodobieństwo istnienia czegoś więcej, niż to, co sama dostrzega, że będzie musiała uznać INGERENCJĘ BOSKIEJ ISTOTY, mającej an celu jej dobro. Jednak Jill tak bardzo CZUŁA SIĘ OFIARĄ zaistniałej sytuacji, że nie byłem pewny czy jest gotowa na moją interpretację zachowań Jeffa, która by ją z tej roli wytrąciła.
Tymczasem moja siostra znowu zaczęła powtarzać swoja interpretację z poprzedniego dnia. Postanowiłem wkroczyć do akcji. Ostrożnie zapytałem:
- Jill, CZY BYŁABYŚ SKŁONNA SPOJRZEĆ NA TO Z INNEJ STRONY. CZY POTRAFISZ ZAAKCEPTOWAĆ ZUPEŁNIE INNA INTERPRETACJĘ SWOJEJ SYTUACJI?
Spojrzała na mnie pytająco, jakby myślała: "A czy w ogóle można to zrozumieć? Jest jak jest…" Kiedyś pomogłem jej rozwiązać jakiś uczuciowy problem, miała wiec do mnie zaufanie, by powiedzieć:
- No chyba tak. O co ci chodzi?
Na to tylko czekałem.
- To, co teraz powiem, może ci się wydać dziwne, ale postaraj się nic nie mówić, dopóki nie skończę. Po prostu spróbuj założy, że to, co mówię jest prawdziwe i zastanów się czy przypadkiem nie mam racji.
John bardzo się starał uważnie słuchać Jill, ale nieustanne rozmowy o Jeffie strasznie go znudziły. W gruncie rzeczy całkiem się z nich wyłączył. Jednak, gdy usłyszał moje słowa, ożywił się i znowu zaczął słuchać.
- twoja opowieść jest z pewnością prawdziwa - zacząłem. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że sprawy mają się tak, jak mówisz. Poza tym przez ostatnie trzy tygodnie Joohn był świadkiem wielu z tych zdarzeń i wszystko to potwierdza. Prawda John?- zwróciłem się do brata.
- Jak najbardziej - powiedział - Widziałem to i szczerze mówiąc, czułem się dziwnie w domu Jill.
- To mnie nie zaskakuje. - odparłem. - Jill, chciałbym, żebyś wiedziała, że nie lekceważę, ani nie neguję twojej opowieści. Jestem przekonany, że było tak, jak mówisz. Pozwól jednak, że zasugeruje ci jaki PODTEKST może mieć ta sytuacja.
- Co to znaczy podtekst?- zapytała podejrzliwie Jill.
- Na ogół uważamy, że w otaczającym nas świecie nie ma innej rzeczywistości. To zupełnie naturalne. - wyjaśniłem. - Ale może jest coś więcej. Coś, czego nie dostrzegamy, bo nasze pięć zmysłów nie zostało przystosowane do tego zadania. Nie znaczy to jednak, że tego nie ma. Weźmy twoją sytuację. Ty i Jeff macie problem A może pod nim dzieje się coś duchowego, w czym uczestniczą ci sami ludzie, te same zdarzenia, ale co ma całkiem inne znaczenie? A jeśli wasze dusze wykonują ten sam taniec, lecz każda do zupełnie innej muzyki? A jeśli ten taniec ma was uzdrowić? Może warto spojrzeć na to, jako na okazję do uleczenia i rozwoju? To byłaby całkiem inna interpretacja, nie sądzisz?
Moje rodzeństwo spojrzało na mnie, jakbym mówił w obcym języku. Postanowiłem sobie dać spokój z wyjaśnieniami i od razu przejść do rzeczy.
- Jill, przypomnij sobie trzy ostatnie miesiące - powiedziałem - co czułaś widząc zachowanie Jeffa wobec córki?
- Głównie gniew - odparła - frustrację - dodała, a po dłuższej chwili - i smutek. Naprawdę było mi smutno - łzy napłynęły jej do oczu - czuję się taka samotna i niekochana - powiedziała i zaczęła cicho łkać. - Nie byłoby tak źle, gdybym wiedziała, że Jeff nie potrafi okazywać uczuć, ale potrafi, tylko, ze okazuje je córce.
Ostatnie słowa wypowiedziała gwałtownie i z wściekłością, a potem rozpłakała się, pierwszy raz od przyjazdu. Już wcześniej uroniła kilka łez, jednak nie pozwoliła sobie na płacz, nareszcie się rozluźniła. Cieszyłem się, że zdołała tak szybko dotrzeć do swoich uczuć.
Minęło całe dziesięć minut, zanim przestała płakać. Czułem, że teraz może zacząć mówić. Zapytałem więc:
- Jill, czy pamiętasz, żebyś tak się czuła, będąc małą dziewczynką?
Bez najmniejszego wahania przytaknęła. Nie od razu chciała powiedzieć, kiedy to było, więc poprosiłem ją, by to wyjaśniła. Przez chwilę milczała.
- Tata też mnie nie kochał! - wyksztusiła wreszcie i znowu zaczęła płakać. - Tak chciałam, żeby mnie kochał. Myślałam, ze nikogo nie potrafi darzyć uczuciem! A potem pojawiła się twoja córka, Colin. I on ją kochał. Dlaczego, do cholery, mnie nie mógł pokochać? -wykrzykując te słowa, uderzyła pięścią w stół, po czym rozszlochała się rozpaczliwie. Jill mówiła o mojej najstarszej córce Lorraine. Przypadkowo ona i najstarsza córka Jeffa noszą to samo imię.
Płacz pomógł Jill. Łzy przyniosły ulgę i prawdopodobnie stały się dla niej punktem zwrotnym. Pomyślałem, że prawdziwy przełom może być blisko. Musiałem kontynuować.
- Opowiedz mi o tym incydencie z moją córką i tatą - poprosiłem.
- Dobrze - odparła Jill uspakajając się. - Zawsze czuła, że tata mnie nie kocha i szaleńczo pragnęłam jego miłości.. Nigdy mnie nie wziął za rękę, nie posadził mnie na kolanach. Zawsze wydawało mi się, że to moja wina. Kiedy byłam starsza, mama powiedziała mi, ze według niej tata nie potrafi kochać nikogo, nawet jej. Wtedy pogodziłam się z tym do pewnego stopnia. Wytłumaczyłam sobie, że skoro nie jest zdolny do miłości, to nie jest to moja wina. Naprawdę nikogo nie kochał. Ledwo zauważał moje dzieci, a swoje wnuki, a jeszcze mniej innych ludzi czy obce dzieci. Nie był złym ojcem. Po prostu nie umiał kochać. Było mi go żal.
Znowu się rozpłakała, tym razem nie starając się powstrzymać łez. Wiedziałem, co miała na myśli, mówiąc tak o ojcu. Był dobrym człowiekiem, ale bardzo cichym i zamkniętym w sobie. Najczęściej zdawał się emocjonalnie niedostępny dla nikogo.
Kiedy Jill opanowała się, ponownie podjęła wątek.
- Pamiętam szczególnie jeden dzień u ciebie w domu. Twoja córka Lorraine, miała wtedy cztery, pięć lat. Rodzice przyjechali Leicester i wszyscy udaliśmy się do ciebie. Zobaczyła, jak Lorraine bierze tatę za rękę i mówi: "chodź, dziadku, pokażę ci ogród i moje kwiaty". Był niczym plastelina w jej dłoniach. Oprowadziła go po całym ogrodzie i mówiła, mówiła, mówiła, pokazując mu swoje kwiaty Oczarowała go. Przez cały czas obserwowałam ich przez okno. Kiedy wrócili, posadził ją sobie na kolanach i bawił się wesoło. Nigdy go takim nie widziałam. Byłam załamana. Więc on jednak umie kochać! Jeśli potrafi darzyć uczucie Loraine, to dlaczego nie mnie? - Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, z żalem i smutkiem powstrzymywanym przez tyle lat…
Doszedłem do wniosku, że na razie dość już dokonaliśmy i zaproponowałem, ze zrobię herbatę. (co, u lich, w końcu jesteśmy Anglikami, zawsze robimy decyzję, bez względu na sytuację!)
Interpretując historię Jill z punktu widzenia Radykalnego Wybaczania, z łatwością zrozumiałem, że dziwne zachowanie Jeffa podświadomie miało pomóc mojej siostrze w uzdrowieniu jej związku z ojcem. Gdyby mogła to dostrzec i zauważyć doskonałość w postępowaniu Jeffa, wyleczyłaby sie z bólu, a mąż z pewnością przestałby się dziwnie zachowywać. Jednak nie bardzo wiedziałem jak wyjaśnić to Jill na obecnym etapie. Na szczęście nie musiałem, bo ona sama zauważyła oczywisty związek między tymi zdarzeniami. Później, tego samego dnia spytała:
- Colin, czy to nie dziwne, że obie dziewczyny, córka Jeffa i twoja, mają to samo imię? Uświadomiłam sobie, że obie są pierworodne i obie mają jasne włosy Czy to nie dziwny zbieg okoliczności? Sądzisz, że jest w tym jakiś sens?
Zaśmiałem się i odparłem:
- Oczywiście, to klucz do zrozumienia całej sytuacji.
Spojrzała na mnie ostro:
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Sama się domyśl - odparłem - jakie inne podobieństwa widzisz między zdarzeniem z tatą i moją Lorraine z twoim dzisiejszym położeniem?
- Hm. Obie dziewczyny mają to samo imię. I obie dostają to, czego ja nie dostaję od mężczyzn.
- A co to jest? - zapytałem.
- Miłość… - wyszeptała.
- no i…?- zapytałem łagodnie.
- Wygląda na to, ze twoja Lorraine potrafiła zdobyć miłość taty, a ja nie. Również córka Jeffa dostaje od ojca tyle miłości, ile zapragnie, ale moim kosztem. O mój Boże! - wykrzyknęła. Coś zaczynało do niej docierać - ale dlaczego? Nie rozumiem. To trochę przerażające! Co się, u diabła, dzieje? - pytała przestraszona.
Nadeszła chwila, by wszystko jej wyjaśnić.
- Słucha Jill. Zaraz ci to wytłumaczę. Masz doskonały dowód, że pod dramatem, który nazywamy życiem, kryje się całkiem inna rzeczywistość. Uwierz mi, nie ma czego się bać. Kiedy zobaczysz jak to działa, będziesz bardziej ufna, poczujesz się bezpieczniej i spokojniej, niż kiedykolwiek wydawało ci się to możliwe. Zdasz sobie sprawę jak dobrze wspiera nas Wszechświat albo Bóg, jakkolwiek go nazwiesz. Czyni to w każdej chwili każdego dnia, chociaż sytuacja czasami może wydawać się trudna. Z duchowego punktu widzenia - ciągnąłem - nasz dyskomfort w takiej sytuacji jest sygnałem, ze działamy niezgodnie z duchowym prawem i właśnie mamy okazję coś poprawić. Może chodzić o jakieś głębokie bóle albo szkodliwe przekonanie, które nie pozwala nam żyć w zgodzie z sobą samym. Nie często patrzymy na to z tej perspektywy. Osądzamy raczej sytuację i obwiniamy innych za to, co się dzieje, a takie podejście nie pozwala nam odebrać i zrozumieć przesłanie i zagradza nam drogę do wyzdrowienia. Jeśli nie uleczymy tego, co uleczenia wymaga, będziemy odczuwać jeszcze większy dyskomfort, aż wreszcie zostaniemy wręcz zmuszeni do zadania sobie pytania: "CO SIĘ DZIEJE?" czasami przesłanie musi być tak głośne lub ból niezwykle silny, zanim zwrócimy na nie uwagę. A przecież niektórzy ludzie nawet w obliczu śmierci nie widzą związku między zdarzeniami z ich życia a okazją do uzdrowienia, którą one im dają. - umilkłem na chwilę.
- Jeśli o to chodzi - znów pojąłem - to na uleczenie czeka twój ból związany z ojcem, który nigdy nie okazał ci miłości. Takie jest właśnie źródło twoich odczuć. Ten ból pojawiał się w różnych sytuacjach, ale ponieważ go nie rozpoznałaś, nigdy się od niego nie uwolniłaś. Dlatego kolejna okazja do przyjrzenia się mu i do wyzwolenia się od niego jest darem.
- Darem? - zdumiała się Jill. Chcesz powiedzieć, że to dar, ponieważ jest w nim ukryte przesłanie dla mnie? Takie, które mogłam już dawno otrzymać, gdybym umiała je zrozumieć?
- Tak - powiedziałem- gdybyś je dostrzegła wcześniej, twoje cierpienie byłoby mniejsze i nie przeżywałabyś tego, co przeżywasz dzisiaj. Ale to nieważne, dobrze, że rozumiesz to teraz, Nie będziesz musiała zapaść na śmiertelną chorobę, by to zrozumieć, jak wielu innych. Właśnie zaczynasz przyjmować to przesłanie i uwalniać się od bólu. Pozwól, że ci wyjaśnię co się stało i jak wpłynęło to na twoje dotychczasowe życie. - dodałem.
Chciałem, by jasno rozumiała sytuację.
- W dzieciństwie czułaś się opuszczona i niekochana przez tatę. To bardzo niebezpieczne uczucie dla dziewczynki, bo do jej rozwoju konieczne jest poczucie, ze jest kochana przez ojca. Ponieważ ty takiego poczucia nie maiłaś, doszłaś do wniosku, że sama jesteś temu winna. Uznałaś, ze nie jesteś godna miłości, że nie jesteś dość dobra. To przekonanie zakorzeniło się w twojej podświadomości i później zaczęło wpływać na twoje stosunki z innymi ludźmi. Inaczej mówić, odzwierciedlając twoje podświadome przekonanie, ze nie jesteś dość dobra, życie sprawiało ci sytuacje, w których mogłaś się o tym przekonać. Życie zawsze potwierdza nasze przekonania. W dzieciństwie ból wynikający z faktu, że tata nie okazywał ci miłości, był zbyt silny, stłumiłaś więc jego część, a resztę wymazałaś z podświadomości. Kiedy tłumisz jakieś uczucie, nadal wiesz, że je masz, lecz odsuwasz je od siebie Natomiast uczucia wymazane z pamięci "zakopujemy" na ogół tak głęboko w podświadomości, że przestajemy z nich zdawać sobie sprawę.
- Później odkryłaś - mówiłem dalej - że twój ojciec nie potrafi kochać nikogo, zrehabilitowałaś się wiec trochę we własnych oczach i zaczęłaś pozbywać się bólu, wywołanego brakiem miłości. Prawdopodobnie uwolniłaś część stłumionego bólu oraz w pewnym stopniu zrewidowałaś przekonanie, że jesteś niegodna miłości. Skoro on nie potrafi kochać nikogo, być może to nie twoja wina, że ciebie nie kocha. A potem przyszło odkrycie, które wtrąciło cię ponownie w rozpacz. Kiedy zauważyłaś, że ojciec kocha moją Loraine, powróciło pierwotne przekonanie. Powiedziałaś sobie: "mój ojciec potrafi kochać, ale nie mnie. To wyraźnie moja wina. Nie jestem dość dobra dla niego i nigdy nie będę dość dobra dla żadnego mężczyzny".
- Ale jak do tego doszło? - przerwała Jill - Nie potrafię zrozumieć, w jaki sposób przekonałam siebie, że nie jestem dość dobra.
- jak wyglądało twoje małżeństwo z Henrym, twoim pierwszym mężem? - zapytałem. Jill była jego żoną przez piętnaście lat. Mieli czworo dzieci.
- Nieźle w wielu sprawach, ale on był taki niewierny, Ciągle romansował z innymi kobietami, nienawidziłam go za to.
- no właśnie, uważałaś go za drania, a siebie za ofiarę. Tymczasem ściągnęłaś go do swojego życia, bo w gruncie rzeczy wiedziałaś, że potwierdzi on twoje przekonanie, że nie jesteś dość dobra. Jego niewierność utwierdzała cię tylko w słuszności osądu własnej osoby.
- Chcesz powiedzieć, że Henry czynił mi przysługę? No nie, tego już za wiele! - powiedziała ze śmiechem, ale czułem, że jest zła.
- Przecież utwierdzał cię w twoim przekonaniu- odparłem - tak bardzo nie byłaś dość dobra, że ciągle szukał innych kobiet, by uzupełnić twoje braki, gdyby potraktował cie jak osobę, której nic nie brakuje i był ci wierny, stworzyłabyś sobie inny problem, by dowieść, że masz rację. I na odwrót- gdybyś z czasem zmieniła swoje przekonanie, uwalniając się od pierwotnego bólu wywołanego przez twego ojca, i gdybyś uwierzyła, że jesteś dość dobra, henry przestałby się umawiać z twoimi przyjaciółkami. A nawet gdyby nie przestał, to odeszłabyś od niego i znalazłabyś sobie kogoś, kto traktowałby cię jako osobę wystarczająco dobrą. SWOJĄ RZECZYWISTOŚĆ TWORZYMY ZAWSZE ZGODNIE ZE SWOIMI PRZEKONANIAMI. JEŚLI CHCESZ JE POZNAĆ, PRZYJRZYJ SIĘ TEMU, CO MASZ W ŻYCIU. ŻYCIE ZAWSZE ODZWIERCIEDLA NASZE PRZEKONANIA.
Jill wydawał się nieco skonsternowana, postanowiłem wiec powtórzyć to, co już raz powiedziałem.
- za każdym razem, gdy Henry cię oszukiwał, dawał ci okazję do uwolnienia się od bólu związanego z brakiem miłości ojca. Umacniał twoje przekonanie, że nigdy nie będziesz dość dobra dla żadnego mężczyzny. Na początku raniło cię to tak bardzo, że miałaś okazję dotrzeć do tego podstawowego bólu i zrozumieć swój system przekonań na własny temat. Te pierwsze akty zdrady były pierwszą szansą na wprowadzenie w życie Radykalnego Wybaczania i na uzdrowienie, ale ty jej nie dostrzegłaś. Coraz bardziej obciążałaś męża winą, a z siebie robiłaś ofiarę, co uniemożliwiało uleczenie.
- Co rozumiesz przez WYBACZANIE? - zapytała Jill, nadal zbulwersowana. - Chcesz powiedzieć, że powinnam mu wybaczyć, iż uwiódł moją najlepszą przyjaciółkę, a potem każdą kobietę, która mu na to pozwoliła?
- Chce powiedzieć, że wtedy dawał ci okazje do rozpoznania dręczącego cię bólu i do zrozumienia, jak niektóre przekonania kierują naszym życiem. Tym samym dawał ci okazję do zmiany twego przekonania i uwolnienia się od bólu. To nazywam wybaczaniem, czy rozumiesz dlaczego twój mąż na nie zasługuje, Jill?
- Chyba tak - odparła. - henry odzwierciedlał moje przekonanie, które powstało dlatego, ze czułam się niekochana przez ojca. Pokazywał mi, że uważam, iż nie jestem dość dobra. Czy tak?
- tak. I ponieważ dawał ci tę okazję jest godny uznania bardziej, niż teraz ci się wydaje. Nie mamy sposobu, żeby się dowiedzieć. Czy on przestałby uwodzić kobiety, gdybyś ty rozwiązała swój problem z tatą, czy też ty byś od niego odeszła. W obu przypadkach dobrze by ci się przysłużył. W tym znaczeniu zasługuje nie tylko na twoje wybaczenie, ale wręcz na wdzięczność. I wiesz co? To nie jego wina, że nie zrozumiałaś ukrytego znaczenia jego postępowania. Trudno ci zaakceptować myśl, że twój pierwszy mąż starał się przekazać ci wielki dar; wiem o tym. Nie tak nas uczono myśleć. Nie mówi się nam, byśmy się przyglądali zdarzeniom i komentowali: "Popatrzcie tylko, co stworzyłem w swoim życiu! Czy to nie ciekawe?" Uczy się nas natomiast osądzać, potępiać, oskarżać, grać role ofiary, mścić się. Nikt nam również nie mówi, że naszym życiem kierują inne siły niż świadomość, a przecież tak właśnie jest. W rzeczywistości to dusza Henry'ego próbowała ci pomóc w uzdrowieniu. Twój pierwszy mąż poddał się swemu uzależnieniu od seksu, ale jego dusza we współpracy z twoją, postanowiła te jego słabość wykorzystać do twojego rozwoju duchowego. Uznanie tego faktu to podstawa Radykalnego Wybaczania, którego celem jest dostrzec prawdę poza pozorami i zrozumieć, że ową prawdą zawsze jest MIŁOŚĆ.
Czułem, że rozmowa obecnej sytuacji pomoże Jill dokładnie zrozumieć opisane przeze mnie zasady.
- Przyjrzyjmy się teraz Jeffowi - zaproponowałem. - i zobaczmy jak to, co powiedziałem ma się do twojego aktualnego związku. Na początku Jeff bardzo cię kochał. Świata poza tobą nie widział, zabiegał o twoje względy i dużo z tobą rozmawiał. Pozornie życie z nim było wspaniałe. Pamiętaj jednak, ze to nie pasowało do twoich wyobrażeń o sobie samej. Zgodnie z twoimi najgłębszymi przekonaniami, żaden mężczyzna nie powinien okazywać ci tyle miłości. Nie jesteś dość dobra, pamiętasz?
Jill przytaknęła, ale widziałem, że ma wątpliwości.
- twoja dusza wie, że musisz się pozbyć tego przekonania, dogaduje się więc z duszą Jeffa, by jakoś ci to uświadomić. Pozornie Jeff zaczyna zachowywać się dziwnie i zupełnie inaczej niż zwykle. Na dodatek kocha inną Loraine, wywołując w tobie takie same przeżycia jak ojciec wiele lat wstecz. Prześladuje cie bez litości, a ty czujesz się bezbronna ofiarą. Czy tak w przybliżeniu opisałabyś swoja dzisiejszą sytuację?
- Chyba tak. - powiedziała Jill cicho. Zmarszczyła czoło, starając się zatrzymać w umyśle nowy obraz swych doświadczeń.
- No i znowu musisz dokonać wyboru. Albo się uleczysz i rozwiniesz, albo będziesz maiła rację. - powiedziałem z uśmiechem. - Dokonując takiego wyboru, jakiego zwykle dokonuje większość ludzi, będziesz ofiarą, a Jeff katem, co z kolei da ci poczucie, że masz rację. Nie mam wątpliwości, że jego zachowanie jest okrutne i nierozsądne. Wiele kobiet poparłoby cię, gdybyś podjęła działania przeciwko mężowi. Czy większość twoich przyjaciółek nie doradzało ci, żebyś od niego odeszła?
- Tak - przyznała. - Wszyscy uważają, że powinnam się rozwieść, jeśli Jeff się nie zmieni. W gruncie rzeczy spodziewałam się, że i ty tak powiesz. - W jej głosie zabrzmiało rozczarowanie.
- Kilka lat temu tak bym prawdopodobnie zrobił - odparłem ze śmiechem - jednak kiedy poznałem duchowe zasady Radykalnego Wybaczania, moje spojrzenie na takie sytuacje całkowicie się zmieniło, jak sama widzisz.
Uśmiechnąłem się z przymusem, patrząc na Johna, Odpowiedział uśmiechem, ale nic nie odrzekł.
- Tak więc, jak się pewnie domyślasz - ciągnąłem - drugi wybór polega na zrozumieniu, że pod przykrywką zdarzeń dzieje się cos bardziej znaczącego, co może ci naprawdę pomóc. Drugi wybór polega na zaakceptowaniu faktu, że w zachowaniu Jeffa ukryte jest przesłanie, znaczenie czy zamiar i że ta sytuacja jest darem dla ciebie.
Jill pomyślała przez chwilę, po czym powiedziała:
- Zachowanie Jeffa jest tak dziwaczne, że trudno będzie znaleźć jakieś sensowne wyjaśnienie. Może coś się pod tym kryje, czego nie widzę. Przypuszczam, ze jest podobnie jak z Henrym, ale nie potrafię odnieść tego do Jeffa, bo na razie nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć i nie dostrzegam nic poza bezpośrednimi zdarzeniami.
- Nic nie szkodzi - uspokoiłem ją. - Wcale nie musisz tego problemu rozwiązywać od razu. Już sama chęć zrozumienia, że dzieje się coś więcej niż to, co widzisz, jest ogromnym krokiem naprzód. W gruncie rzeczy twoja gotowość spojrzenia na swoje położenie pod innym kątem to klucz do uzdrowienia. W dziewięćdziesięciu procentach zależy ono od tego, czy dopuścisz do siebie myśl, że twoja kochająca dusza stworzyła dana sytuacje specjalnie dla ciebie. Gdy to zrobisz, oddajesz się Bogu we władanie, a on zajmuje się pozostałymi dziesięcioma procentami. Jeśli potrafisz naprawdę zrozumieć, że Bóg rozwiążę twój problem, gdy się do niego zwrócisz, jeśli poddasz się tej myśli, nie będziesz musiała już nic więcej robić. Twoja sytuacja zmieni się na lepsze i zostaniesz uzdrowiona automatycznie. Zanim jednak wykonasz ten krok, możesz zrobić coś, co od razu pozwoli ci spojrzeć inaczej na tę sprawę. Możesz racjonalnie oddzielić rzeczywistość od fikcji, czyli uznać, że twoje przekonanie nie ma żadnych faktycznych podstaw, że jest to po prostu twoje wyobrażenie, oparte na kilku zdarzeniach i twojej nadinterpretacji Wszyscy tak postępujemy: doświadczamy czegoś, dokonujemy interpretacji tego zdarzenia, a następnie łączymy obie części układanki i tworzymy wizję tego, co się wydarzyło, w znacznym stopniu nieprawdziwą. Wizja ta staje się przekonaniem, którego bronimy, jak by była prawdą. A przecież nią nie jest. Jeśli chodzi o ciebie, tata rzeczywiście nigdy cię nie przytulał, nie bawił się z tobą, nie obejmował, nie sadzał na kolanach. Takie są fakty. Na ich podstawie oparłaś swoje najważniejsze założenie: " tata mnie nie kocha". Czy tak?
Jill przytaknęła.
- Tymczasem to, że nie zaspokajał twoich potrzeb - mówiłem dalej - wcale nie znaczy, że cię nie kochał. To tylko twoja interpretacja, a nie prawda. Seksualność taty była stłumiona i bliskość go przerażała, wiemy przecież o tym. Być może nie potrafił wyrazić swojej miłości, tak, jak tego oczekiwałaś. Czy pamiętasz ten wspaniały domek dla lalek, który zrobił dla ciebie na którąś gwiazdkę? Pracował nad nim długie godziny, gdy ty już byłaś w łóżku. Może tylko tak potrafił okazać, że cie kocha. Nie próbuję go usprawiedliwiać, ani wykazać, ze to, co powiedziałaś, to, co czujesz, jest błędne. Po prostu staram się zwrócić uwagę na fakt, że wszyscy popełniamy błędy, biorąc swoja interpretacje faktów za rzeczywistość.
Umilkłem na chwilę.
- Następne twoje założenie - ciągnąłem - oparte na faktach i na twojej interpretacji pierwotnego założenia czyli "Tata mnie nie kocha", brzmiało: "To moja wina, coś ze mną musi być nie w porządku". To jeszcze większe kłamstwo niż tamto przekonanie, nie uważasz? - Jill przytaknęła - Nic dziwnego, że doszłaś do takiego wniosku, ponieważ dzieci na ogół tak myślą. Skoro wydaje się im, że świat kręci się wokół nich, zawsze sądzą, że jeśli dzieje się coś niedobrego, to jest to ich wina. Tej myśli towarzyszy wielki ból, który dziecko tłumi, chcąc go zmniejszyć, co z kolei sprawia, że trudniej mu pozbyć się owej myśli. W rezultacie nawet gdy dorośniemy, nie opuszcza nas przekonanie: "to moja wina, coś ze mną jest nie tak". Za każdym razem, gdy jakaś sytuacja przypomina nam o tym cierpieniu lub o związanym z nim przekonaniu, emocjonalnie cofamy się w czasie i zaczynamy zachowywać się jak małe dziecko po raz pierwszy odczuwające ból. Tak właśnie się stało, gdy zobaczyłaś, że ojciec okazuje miłość mojej córce. Miałaś wtedy dwadzieścia siedem lat, ale stałaś się kilkuletnią Jill, która czuła się niekochana i która postępowała zgodnie z tym odczuciem. I nadal tak postępujesz, tyle, ze tym razem chodzi o twego męża. Twoje związki z mężczyznami oparte są na pozbawionej realnych podstaw interpretacji dwuletniej dziewczynki. Czy to dostrzegasz?
- Teraz tak - odparła - podjęłam kilka niemądrych decyzji, opierając się na tych podświadomych założeniach, prawda?
- Faktycznie, ale zrobiłaś tak, bo cierpiałaś i byłaś zbyt młoda, żeby to zrozumieć. Chociaż stłumiłaś ból, by się od niego uwolnić, twoje przekonanie działało cały czas w podświadomości. Wtedy twoja dusza postanowiła stworzyć dramatyczną sytuację, by ci je unaocznić i dać okazję do pozbycia się go. Przyciągałaś do siebie ludzi, którzy sprawiali, że musiałaś bezpośrednio stawić czoło swemu cierpieniu i ponownie przeżyć pierwsze doświadczenie. To właśnie robi Jeff - dodałem - Oczywiście, nie twierdzę, że jest tego świadomy Prawdopodobnie jego własne zachowanie peszy jego bardziej niż ciebie. Pamiętaj, że WSZYSTKO ROZGRYWA SIĘ NA POZIOMIE DUSZ. Jego dusz wie o twoim bólu i zdaje sobie sprawę, że nie uwolnisz się od niego, dopóki jeszcze raz nie przeżyjesz doświadczenia, które leży u jego podstaw.
- ojej,= głęboko westchnęła Jill. Jej ciało rozluźniło się po raz pierwszy od chwili, gdy zaczęliśmy omawiać jej sytuację. - To z pewnością inny punkt widzenia! Ale, wiesz co? Czuję się lżej, jakbyś mi zdjął ciężar z ramion.
- To dlatego, ze podniósł się poziom energii -odparłem - Wyobraź sobie ile życiowej siły musiałaś zużywać na samo podtrzymanie pamięci o zdarzeniu miedzy tatą a moją córką. A ile energii potrzebowałaś, by ukryć związany z nim żal i urazę. Łzy, które wylałaś na początku naszej rozmowy, pozwoliły ci się uwolnić od dużej części tych uczuć. Na dodatek właśnie się dowiedziałaś, że twoje przekonanie było czystą wyobraźnią; cóż to musi być za ulga! Ponadto dużo energii pochłaniało obwinianie Jeffa i siebie samej, a także podtrzymywanie w sobie świadomości ofiary. Sama chęć spojrzenia na swój problem z innego punktu widzenia sprawia, że uwalniasz tę energię. Nic dziwnego, że czujesz się lżej!
- A co by się stało, gdybym nie zrozumiała tego, co się dzieje i po prostu odeszła od Jeffa?
- twoja dusza wprowadziłaby do twego życia kogoś innego, kto pomógł by ci w uzdrowieniu - odpowiedziałem szybko- Ale przecież nie zostawiłaś Jeffa. Zrozum, ta twoja podróż to nie przypadek. W tym systemie przypadki nie istnieją. Ty, a raczej twoja dusza, wymyśliłaś te wizytę u mnie, stworzyłaś okazję do zrozumienia, na czym polega cała sprawa z Jeffem. Sprowadziła cię tu twoja dusza. A dusza Johna zdecydowała, że jego podróż odbędzie się właśnie teraz, byś mogła z nim przyjechać.
- A co z dwiema Loraine? - spytała Jill - jak to się stało? To musi być zwykły zbieg okoliczności.
- W tym systemie nie ma zbiegów okoliczności. Musisz wiedzieć, że twoja dusza i dusze innych ludzi zmówiły się, by stworzyć tę sytuację i dostrzegłszy korzyści płynące z faktu, że obie związane z nią osoby maiły na imię Loraine. Nie można sobie wyobrazić bardziej doskonałej podpowiedzi. Trudno przypuszczać, że to nie zostało jakoś uzgodnione, nie wuażasz?
- I co teraz - spytała Jill - czuję się lepiej, to fakt. Ale co mam zrobić, gdy wrócę do domu i zobaczę Jeffa?
- W gruncie rzeczy niewiele - odparłem. - Z tego punktu widzenia ważniejsze jest jak ty się czujesz. Czy rozumiesz, że nie jesteś już ofiarą? Że Jeff nie jest twoim prześladowcą czy widzisz, że ta sytuacja odpowiada twoim potrzebom i pragnieniom? Czy czujesz, jak bardzo ten człowiek cie kocha- na poziomie dusz, oczywiście?
- Co chcesz przez to powiedzieć?- spytała Jill
- Jeff był gotów zrobić wszystko, by doprowadzić cie do punktu, z którego będziesz mogła ponownie przyjrzeć się swojemu przekonaniu i zobaczyć, że jest ono nieprawdziwe. Czy zdajesz sobie sprawę, ile się zgodził wycierpieć, by ci pomóc? Przecież z natury nie jest okrutnikiem, takie zachowanie musiało mu wiec sprawić trudność. Niewielu mężczyzn zrobiłoby dla ciebie to, co on, ryzykując przy tym, ze może cie stracić podczas swego działania. Jeff, czy raczej jego dusza, to twój prawdziwy anioł stróż. Kiedy to naprawdę zrozumiesz, odczujesz wobec niego wdzięczność. Ponadto przestaniesz wysyłać sygnały, że jesteś niegodna miłości. Zdobędziesz umiejętność dopuszczania miłości do siebie , może po raz pierwszy w życiu. Wybaczysz Jeffowi, ponieważ będzie dla ciebie jasne, że NIC ZŁEGO SIĘ NIE STAŁO, WSZYSTKO BYŁO DOSKONAŁE. Zapewniam cię - ciągnąłem - , że kiedy tak rozmawiamy, Jeff już się zmienia i przestaje zachowywać się dziwacznie. Ego dusza już wie, ze mu wybaczyłaś i uwolniłaś się od mylnego wyobrażenia o sobie. W miarę, jak przekształca się twoja energia, zmienia się też energia Jeffa. Fizyczna odległość nie ma znaczenia.
Wracając do pytania, powiedziałem:
- Nie będziesz więc musiała nic robić po powrocie do domu. Wręcz przeciwnie, obiecaj, że nic nie zrobisz, gdy wrócisz. Zwłaszcza nie dziel się z Jeffem swoim nowym spojrzeniem na sytuację chcę, żebyś zobaczyła, jak wszystko automatycznie zmieni się dlatego, że inaczej postrzegasz zdarzenia. Ty też poczujesz się odmieniona. - dodałem. - Będziesz spokojniejsza, bardziej zrównoważona i zrelaksowana. Twoja nowa świadomość będzie dziwić Jeffa przez chwilę. Będzie potrzebował trochę czasu, żeby na nowo odnaleźć się w waszym związku. Mogą cie jeszcze czekać trudne chwile, ale wszystko się ułoży - zakończyłem z przekonaniem.
Przed odlotem Jill do Anglii omówiliśmy jeszcze kilka razy jej nowe spojrzenie na sytuację. Komuś, kto właśnie przezywa problemy emocjonalne trudno jest zaakceptować perspektywę Radykalnego wybaczania. Osiągnięcie stanu, w którym ono może zacząć działać, wymaga ogromnego wysiłku i wielu prób. Chcąc pomóc siostrze, nauczyłem ja kilku technik oddechowych, które zmniejszają napięcie i pomagają zaakceptować nowe zachowania, i poprosiłem o wypełnienie Arkusza Radykalnego Wybaczania.
W dniu odlotu Jill była wyraźnie zdenerwowana powrotem do sytuacji, którą zostawiła za sobą. Idąc korytarzem do samolotu, odwróciła się i pomachała mi ręką, by pokazać, że jest pewna siebie, ale wiedziałam, że się boi, czy znowu nie pogrąży się w dawnych problemach.
Spotkanie z Jeffem chyba się udało. Jill poprosiła go, by nie wypytywał, co się działo, gdy była u mnie. Chciała również mieć kilka dni na ponowne znalezienie się w sytuacji. Ale zmianę zauważyła od razu. Jeff był uprzejmy, miły i delikatny, taki, jakiego znała wcześniej.
Po kilku dniach Jill powiedziała Jeffowi, że już go o nic nie obwinia i nie chce, by się zmieniał, bo zrozumiała, ze tylko ona odpowiada za swoje uczucia i że powinna rozwiązywać swoje problemy, nie winiąc go za nie. Nie rozwinęła tematu, ani nie starał się tłumaczyć.
Sprawy układały się dobrze po powrocie Jill do domu, a zachowanie Jeffa w stosunku do córki, Loraine, całkowicie się zmieniło. Wszystko zdawało się wracać do normy, jednak napięcie między Jill a Jeffem trwało. Rzadko też ze sobą rozmawiali. Dwa tygodnie później Jill spojrzała na męża i powiedziała:
- czuję, jakbym straciła przyjaciela.
- Ja też - odparł Jeff.
Po raz pierwszy od wielu miesięcy nawiązali kontakt, objęli się i zaczęli płakać.
-Porozmawiajmy - zaproponowała Jill - musze ci wyjaśnić czego się dowiedziałam u Colina w Ameryce. Może wyda ci się to dziwne, ale chcę się z tobą tym podzielić. Ale musisz w to uwierzyć. Po prostu mnie wysłuchaj. Zgadzasz się?
- Oczywiście - odparł - Zdaję sobie sprawę, że przytrafiło ci się tam coś ważnego i chcę wiedzieć co. Zmieniłaś się na korzyść. Nie jesteś już tą samą osobą, która wsiadła z Johnem do samolotu. Opowiedz mi więc, co się stało.
Jill mówiła bardzo długo. Starała się wyjaśnić na czym polega Radykalne Wybaczanie, tak, by Jeff mógł to zrozumieć. Czuła się silna i pewna siebie i swej wiedzy, bezpieczna, z jasnym umysłem.
Jeff, człowiek o praktycznym podejściu do życia, sceptyczny wobec wszystkiego, co nie da się racjonalnie wyjaśnić, tym razem nie protestował i uważnie słuchał, co mu żona proponuje do rozważenia. Stwierdził, że jest otwarty na możliwość istnienia duchowego świata pod codzienną rzeczywistością i dostrzegł pewną logikę w koncepcji radykalnego Wybaczania. Nie zaakceptował jej bez zastrzeżeń, niemniej był gotów słuchać, zastanowić się i przyznać, jak bardzo Jill się zmieniła.
Po tej rozmowie obydwoje byli przekonani, ze ich miłość odżyła, a związek ma szansę przetrwać. Nic sobie nie obiecywali, tylko postanowili częściej ze sobą rozmawiać i jednocześnie obserwować rozwijanie się ich związku.
A rozwijał się całkiem dobrze. Jeff nadal zabiegał o względy Loraine, ale już nie tak bardzo, jak przedtem. Jill odkryła natomiast, że jej to nie obchodzi. Nie wywołało to żadnych emocjonalnych zaburzeń, ani nie przywołało jej dawnego przekonani o samej sobie.
W miesiąc po rozmowie o radykalnym Wybaczaniu dawne zachowanie Jeffa wobec córki całkowicie ustąpiło. Loraine przestała dzwonić i odwiedzać ich tak często. Zajęła się własnym życiem. Wszystko powoli wracało do normy, a związek Jill i Jeffa powoli stał się pewniejszy i silniejszy niż przedtem. Jeff znowu stał się łagodnym, wrażliwym mężczyzną, jakim był z natury. Jill nie była tak wymagająca, a Loraine czuł się szczęśliwa.
JESTEM PEWIEN, ŻE Jill i Jeff rozeszliby się, gdyby dusza mojej siostry nie przywiodła jej do Atlanty, by stworzyć okazje do naszej rozmowy. Zgodnie z wielkim schematem świata, to także byłoby w porządku. Jill po prostu musiałaby znaleźć kogoś innego, z kim stworzyłaby dramatyczną sytuację i kolejną okazję do uzdrowienia. Ale wykorzystała ją tym razem i jej związek z Jeffem przetrwał.
Dziś, wiele lat później, nadal są razem i stanowią szczęśliwe małżeństwo.. Nieraz tworzą dramatyczne sytuacje w swoim życiu, ale wszyscy, ale teraz już potrafią dostrzec ich uzdrawiającą moc i rozwiązywać problemy szybko i z wdziękiem.
RECALL HEALING - BIOLOGIA TOTALNA
(uzdrawianie przez świadomość, przypomnienie)
RECAL HEALING TO SYSTEM POPRAWY ZDROWIA, OPRACOWANY PRZEZ WIELU LEKARZY I NATUROTERAPEUTÓW, TAKICH JAK: DR GILBERT REANAUD Z KANADY (patrz: TOTALNA BIOLOGIA- UZDRAWIANIE KWANTOWE), DR CALUD SABBAH, DR GERARD ATHIAS, DR RYKE GERARD HAMER, MARC FRECHET, ANN ANCELIN SCHULTZEZBERGER, BERTRAND LEMIEUX.
Dotyczy sposobu, w jaki nasze ciało reaguje na emocje przez nas przeżywane, jak również metody umożliwiającej dotarcie do źródła choroby i prawdziwe uzdrowienie. System ten oparty jest na rzetelnej wiedzy dotyczącej mechanizmów świata biologii. Nie ma w sobie nic z ezoteryki, nie ma związku z żadną religią.
Według niego nasz automatyczny mózg czyli tzw. podświadomy umysł, robi wszystko, aby zapewnić nam przeżycie w świecie zewnętrznym. Wszystko jest zorientowane na przetrwanie. W ciągu całego życia, już od poczęcia kodujemy sytuacje, z których wychodzimy cało i mózg to automatycznie zapisuje. Odtwarza to później w podobnej sytuacji jako program przetrwania. Cała nasza zdolność przeżycia jest temu podporządkowana, a automatyczny mózg nigdy się nie myli. Cykl przeżycia nieustannie się powtarza. Mózg pracuje w rzeczywistości biologicznej, innej niż ta, którą sobie wyobrażamy, wolnej od pozorów. Postrzega rzeczywistość w sposób symboliczny i przekształcony przez nasze wyobrażenie, co w istocie oznacza nieświadomość.
To właśnie nieświadome wzorce, zapisane w nas jak program komputerowy, sterują naszym życiem. W mózgu przechowywane są dane i programy zawierające informacje o ewolucji żywych stworzeń, która trwa od ponad 4 milionów lat. Ewolucja istot ludzkich na przestrzeni całej historii jest jak ostatnia minuta, dlatego właśnie ludzki mózg działa w oparciu o archaiczne programy.
Archaiczny, biologiczny kod zachowania, który jest w nas wpisany, nie rozpoznaje czasów nowożytnych czy moralności, nie bierze też pod uwagę naszych pragnień. Zazwyczaj nie uświadamiamy sobie tych kodów i konfliktów, jednak to one właśnie uaktywniają konkretny biologiczny konflikt, który może stać się chorobą fizyczną.
Również konflikty naszych przodków mogą być przeniesione - jako konkretny podświadomy program. Pamięć przeszłych, szczególnie dramatycznych wydarzeń, nadal w nas pracuje, bądź przejawia się w naszym życiu i zdrowiu naszych potomków. Dzieci niosą w sobie programy przodków zarówno ze strony matki, jak i ojca. Drzewo genealogiczne jest w nas obecne dopóki, dopóty nie uświadomimy sobie jego związku z naszym życiem i jego wpływu na nie. Informacja o traumie, która dochodzi do naszej podświadomości, uwalnia nas od skutków tej traumy w naszym życiu. Uświadomienie sobie przyczyn konfliktu jest bardzo uwalniające. Na ty, polega uzdrawianie wg systemu Reccall Healing.
W ciele fizycznym funkcjonuje 70-80 miliardów komórek. Wszystkie są posłuszne automatycznemu mózgowi.. W ciele nic nie dzieje się przypadkowo. Automatyczny mózg (podświadomość) zachowuje się jak wysokiej klasy nowoczesny komputer - zawsze wybiera najlepsze rozwiązanie, pracuje w ułamkach sekund, nigdy się nie myli i nie opracuje bez potrzeby. Zależy od informacji, którą otrzymuje. Zawsze wybiera najdoskonalsze biologiczne rozwiązanie, aby utrzymać przy życiu ciało w najbliższym czasie.
Gdy konflikt, uraz czy stres są niespodziewane, dramatyczne dla nas i nie mówimy niczego nikomu o tym, czego doświadczamy, czyli przeżywamy ten stan w samotności, to wówczas staje się on zagrożeniem dla naszej integralności - DHS (deep high stress). Z biologicznego punktu widzenia utrata koncentracji z powodu wszechogarniającego stresu dla automatycznego mózgu jest zagrożeniem życia. Na tym poziomie konflikt staje się biologiczny czyli automatyczny mózg ogranicza stres do pewnego obszaru w mózgu fizycznym określanego jako OGNISKO HAMERA.
OGNISKO HAMERA jest zawsze precyzyjnie i dokładnie zlokalizowanym miejscem w mózgu. Odpowiada mu konkretny narząd lub układ, który reaguje specyficznie podczas określonego konfliktu. Innymi słowy, gdy automatyczny mózg nie potrafi funkcjonować z powodu wszechogarniającego stresu, wówczas "załadowuje" ten stres w ściśle określone miejsce w mózgu i w ciele fizycznym. Dopóki konflikt pozostaje na poziomie psychologicznym, nie zapadamy w chorobę. Z punktu widzenia Recaall Healing choroba jest najlepszym rozwiązaniem mózgu, Aby utrzymać organizm przy życiu. Jest tak naprawdę programem przetrwania lub bezpiecznikiem, który przerywa przegrzany obwód. Włącza się ona w memencie zaistnienia pewnych okoliczności życiowych, co oznacza, ze można ją wyłączyć, gdy następuje rozwiązanie problemu. Rzecz w tym, że jeśli nie znajdziemy rozwiązania, wówczas to, co jest teraz rozwiązaniem,, za jakiś czas może być przyczyną zgonu. Czas choroby (tymczasowe rozwiązanie problemu) jest różny w zależności od siły konfliktu i długości jego oddziaływania na ciało.
Zazwyczaj codziennie radzimy sobie z pewnym poziomem stresu. Każdego dnia zmienia się jego zakres. W stanie bardzo intensywnego stresu automatyczny mózg szuka szybkiego rozwiązania, np. wyłącza słuch, żeby odciąć źródło zdenerwowania. Ale stres może być doświadczany również stopniowo, nasilać się powoli, np. gdy szef nie jest z nas zadowolony w pracy i okazuje to codziennie, upokarzając nas. Każdego dnia jest gorzej, aż w pewnym momencie czara się przepełnia i gdy nie jesteśmy już w stanie tego znieść, automatyczny mózg przejmuje stres i przenosi na ciało fizyczne. Dzieje się to w jednym momencie.
Mózg ma trzy sposoby na przechowywanie konfliktu: Może go realizować poprzez własne doświadczenia życiowe, np. chorobę lub dysfunkcję, może go umieścić w planie/celu naszych rodziców lub też w drzewie genealogicznym. Wszystko, co zdarzyło się w naszym drzewie genealogicznym, jest obecnie w naszym planie/celu . jesteśmy sumą doświadczeń naszych przodków i nosimy ich nieujawnione konflikty. Czasami nie znajdujemy przyczyn naszych kłopotów we własnym życiu, ale gdy naszkicujemy drzewo genealogiczne naszej rodziny, być może znajdziemy informacje, które będą do nas przemawiać i dzięki nim uświadomimy sobie związek naszych problemów z konfliktami naszych przodków oraz fakt, że już dłużej nie musimy ich przechowywać, bo należą do przeszłości. A to niesie za sobą uzdrowienie.
Nasze ciało biologiczne funkcjonuje na zasadzie tzw. NIEZMIENNIKÓW BIOLOGICZNYCH. Jest to zasada, która mówi, że konkretny konflikt zawsze będzie wywoływał taki sam typ choroby na całym świecie. To właśnie rodzaj emocji decyduje o docelowym obszarze mózgu i o docelowym narzędziu. Na tej podstawie, posiadając rozpoznanie medyczne, możemy znaleźć konflikt emocjonalny, który za nim się kryje. Przykładowo celem automatycznego mózgu będzie żołądek, gdy stajemy w obliczu konfliktu: "nie mogę strawić tego kęsa" - nie mogę przyjąć, zaakceptować tego wydarzenia, sytuacji, osoby…
Mózg działa w ten sposób, ze aktywizuje produkcję komórek wydzielających kwas solny, pojawia się rak żołądka. Ma on na celu zintensyfikowanie funkcji organizmu, aby "kęs" został strawiony. U ludzi niestrawialny kęs może być rzeczywisty, wirtualny, wyobrażony, symboliczny. Gdy pacjent odpuszcza konflikt i niestrawiony kęs znika, rak żołądka już nie jest potrzebny, dochodzi do cofnięcia się zmian i powrotu do zdrowia.
System uzdrawiania przez świadomość nie neguje współczesnej medycyny. Konwencjonalne metody leczenia, takie jak chemioterapia, leki, chirurgia zatrzymują rozwój choroby na jakiś czas - jest to czas, aby znaleźć rozwiązanie konfliktu.
Problem można rozwiązać na kilka sposobów. Najprostszym jest ROZWIĄZANIE PRAKTYCZNE, tj. usunięcie fizycznej przyczyny konfliktu Jeśli to jest niemożliwe, stosujemy ROZWIĄZANIA POCHODZĄCE Z UMYSŁU, WIRTUALNE - obchodzimy konflikt, znajdujemy rozwiązanie przez zmianę sposobu myślenia. CHOROBA POWSTAJE Z NASZYCH SEKRETÓW, więc podstawową metoda leczenia jest mówienie o uczuciach i emocjach, wyrażanie bólu, zawodu emocjonalnego, innych uczuć i emocji, które były w nas silne przed powstaniem choroby fizycznej. Ważne jest aby uzmysłowić sobie związek stresu z objawami choroby lub z dysfunkcją. Do tego celu służą specyficzne narzędzia używane w uzdrawianiu absolutnym, specyficznym rodzaju ROZMOWY, stawianie właściwych pytań. Już samo uczestnictwo w kursie jest bogatym doświadczeniem, podczas którego uświadamiamy sobie wiele rzeczy. Dowiadujemy się szczegółowo o rodzajach konfliktów, odpowiadających im chorobom i sposobach uzdrawiania.
"Cz. W. 4/2012" Instytut Wiedzy Waleologicznej.
REGRESING®
To skuteczna metoda uzdrawiania, psychoterapii, rozwiązywania "nierozwiązywalnych" problemów, a przede wszystkim praktyka duchowa.
W regresingu wykorzystuje się zjawisko wchodzenia w stan regresywny polegający na powracaniu świadomości do wydarzeń z przeszłości, np. wczesnego dzieciństwa, prenatalnej fazy życia czy poprzednich wcieleń. Polega ona na wycofywaniu się od skutków do przyczyny (kiedy po raz pierwszy...) Sesja regresingu odbywa się w nieco zmienionym stanie świadomości - w płytkiej medytacji, bez użycia hipnozy. Klient pozostaje świadomy tego, co się dzieje i tego, co mówi.
Twórcą tej metody jest Leszek Żądło. Więcej informacji na temat regresingu można znaleźć na stronie www.cudaducha.pl
RELAKS JACOBSONA - UŚMIECHNIJ SIĘ CAŁYM CIAŁEM
TA METODA USPOKAJA UMYSŁ. UCZY TEŻ JAK NIE DOPROWADZIĆ DO STANU Z KTÓREGO CIĘŻKO SIĘ PÓŹNIEJ WYKARASKAĆ.
Z technik relaksacyjnych warto korzystać, zwłaszcza jeśli prowadzimy stresujący tryb życia, mamy kłopoty z rozluźnieniem się czy zasypianiem. METODA JACOBSONA to jedna z najprostszych i najskuteczniejszych technik. Łatwo wykonywać ją samodzielnie. Polega na naprzemiennym napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych grup mięśni.
Leżysz lub siedzisz i zaciskasz mięśnie, wpierw koncentrujesz się na jednej partii ciała, potem na drugiej, i na następnej... Aż pozbędziesz się napięcia. To trening relaksacyjny amerykańskiego lekarza Edmunda Jacobsona, który w latach 20. XX wieku stwierdził, że zaciskanie mięśni je ... rozluźnia. Pozwala też obniżyć poziom lęku, poprawia koncentrację, przygotowuje do radzenia sobie z trudnościami. Po kilku sesjach staniesz się świadomy swego ciała, odprężony i spokojny. Z czasem zobaczysz, że stres od ciebie odpływa. W końcu powiesz: "jaki stres? On nie istnieje!"....
JAK TO SIĘ ROBI?
Ćwiczenia są proste - polegają na napinaniu i rozluźnianiu oraz obserwacji konkretnych partii mięśni. Podczas napinania dowiesz się o istnieniu mięśni, o których wcześniej nie wiedziałeś, np. wokół nosa. Po każdym silnym napięciu, które musisz utrzymać przez parę sekund, nadchodzi odprężenie. Obserwuj ten stan i poczuj jak jest przyjemny.
Zaczynamy!
- Napnij na kilka sekund wszystkie mięśnie prawej ręki, odczuwaj je, następnie rozluźnij na kilka sekund tę okolicę - obserwuj rozluźnienie. Powtórz to samo z lewą ręką.
- Potem spróbuj podobnie z kolejnym partiami ciała:
- Prawa noga
- Lewa noga
- Pośladki i okolice bioder
- Mięśnie brzucha
- Plecy i mięśnie grzbietu
- Szyja
- Mięśnie twarzy
- Kolejność jest wskazana na początku nauki, bo zazwyczaj mamy najbardziej rozwinięte czucie w prawej ręce (jeżeli ktoś jest leworęczny, może rozpoczynać od lewej strony). Po opanowaniu metody możesz nawet na krótko napiąć i rozluźnić tylko jedna okolicę ciała, która najbardziej tego potrzebuje. Już samo to polepszy samopoczucie.
- Napinanie mięśni powinno trwać mniej więcej 10 sekund, a rozluźnienie 15 sekund.
Ale równie dobrze możesz napinać mięśnie przez 2-3 sekundy, kilkanaście razy czy 20 sekund. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz, żeby wyraźnie odczuć napięcie i rozluźnienie.
- Sednem jest uchwycenie istoty napięcia i rozwiniecie czucia ciała Dlatego początkujący zazwyczaj dość mocno napinają mięśnie. Po pewnym czasie nie jest to już konieczne.
- W czasie ćwiczenia NIE WSTRZYMUJ ODDECHU. Taki odruch może się pojawić! Oddychaj naturalnie i swobodnie, wczuwając się jednocześnie we wrażenia płynące z ciała.
- Początkowo łatwiej ćwiczy się w pozycji leżącej. Z czasem, gdy nabierzesz wprawy, możesz ćwiczyć na siedząco czy nawet podczas jazdy autobusem.
CO MOŻESZ ZYSKAĆ?
Nauczysz się świadomie odczuwać ciało i mięśnie. Będziesz mógł reagować z wyprzedzeniem na zbliżający się stres. Gdy poczujesz, że ciało kuli się, barki opadają przygniecione napiętymi mięśniami, a żołądek się skręca będziesz mógł rozluźnić zestresowane partie mięśni bez ich napinania. Fantastycznie działa tu np. świadome rozluźnianie policzków. To przypomina swobodne spadanie - naprawdę nie ma nic bardziej relaksującego.
Możesz osiągnąć to, bo ćwicząc napinanie czyli wysyłając sygnały neuronowe do rozluźnienia mięśni, przetarłeś już szlaki w mózgu..
Nowe ścieżki tworzą się po 40 dniach nieustannej praktyki.
ZANIM SIĘ "ZACIŚNIESZ"
Postaraj się, by nikt ci nie przeszkadzał. Włącz relaksacyjną muzykę albo kup stopery do uszu - ważne, byś odpoczywał w spokoju. Połóż się na macie lub usiądź w fotelu. Znajdź pozycję, w której możesz się całkowicie rozluźnić, ale nie zaśniesz. Zorientuj się, kiedy wykonywanie relaksacji przynosi ci największe korzyści. Niektórzy wolą ćwiczyć rano, aby przygotować się do stresującego dnia. Inni wolą pozbyć się wszystkich napięć wieczorem.
No i nie trenuj dla wyników- te ćwiczenia maja cie zrelaksować..
Dlatego mięśnie napinaj na 5 sekund, lecz w relaksie pozostań dwa razy dłużej czyli 10 sekund.
SESJA Z JACOBSONEM
1. Zaciśnij obie pięści, wytrzymaj 3 sek. zwróć uwagę na napięcie dłoni i przedramion, a następnie rozluźnij się.
2. Dotknij palcami barków, wznieś ramiona i wytrzymaj tak parę sekund.. Odnotuj napięcie bicepsów i ramion, rozluźnij się.
3. Wzrusz ramionami, podnieś je jak najwyżej, zobacz jak są napięte i rozluźnij.
4. Zmarszcz czoło- zwróć uwagę na napięcie czoła i okolicy oczu, a teraz rozluźnij się i poczuj jak policzki opadają swobodnie.
5. Zaciśnij powieki - trzymaj tak mocno i długo, aż wokół ciebie zrobi się ciemno, a następnie rozluźnij mięśnie z lekko przymkniętymi oczami.
6. Zaciśnij mocno zęby, jednocześnie solnie przyciskając język do podniebienia. Przytrzymaj i zrelaksuj je.
7. Odrzuć głowę do tyłu i napnij tylne mięśnie okolicy swojej szyi. Poczekaj chwilę i odpuść.
8. Opuść głowę i przyciśnij brodę do piersi. Zauważ napięcie karku i barków; rozluźnij.
9. Napnij barki i mięśnie pleców. Przytrzymaj i odpuść.
10. Weź jak najgłębszy wdech, jednocześnie napnij mięśnie klatki piersiowej. Razem z wydychanym powietrzem rozluźnij całą centralną część ciała.
11. Teraz zrób dwa głębokie oddechy, zatrzymuj i wydychaj powietrze. Jednocześnie pozwól, by oddech stał się wolniejszy i spokojniejszy. Odpoczywaj w tej pozycji.
12. Wciągnij brzuch, staraj się docisnąć go do kręgosłupa, wytrzymaj, rozluźnij.
13. Usiądź i napnij pośladki, tak, by się na nich lekko podnieść. Odpocznij.
14. Połóż się, napnij uda i wyprostuj nogi. Poderwij palce nów do góry, napinając łydki. Zauważ napięcie i odpocznij.
15. Podkurcz palce nóg tak, jakbyś chciał je zagrzebać w piasku. Zauważ napięcie w podbiciu stóp. A teraz odpocznij.
16. Znajdź się w swoim najszczęśliwszym miejscu, oddychaj głęboko z przepony. Po kilku minutach wstań, czujesz się zrelaksowany? O to chodzi!
EDMUND JACOBSON (1888- 1983)
Był znanym amerykańskim psychologiem (także lekarzem i psychiatrą), interesującym się m. In. psychosomatyką. Jest liderem relaksacji progresywnej, twórca metody Jacobsona i metody biofeedback. Zapoznał się m. In. z metodami relaksacji stosowanej w jodze i zaadoptował to podejście do psychoterapii. Był pionierem w zakresie naukowych pomiarów reakcji fizjologicznych zachodzących pod wpływem emocji.
ROSÓŁ TYBETAŃSKI - ZUPA MOCY
TA ZUPA DODA MOCY TAK SZYBKO JAK ZA DOTKNIĘCIEM CZARODZIEJSKIEJ RÓŻDZKI. KILKA ŁYKÓW CIEPLEGO ROSOŁU TYBETAŃSKIEGO I SŁABSZA KONDYCJA ODPŁYNIE DALEKO... A TY POZOSTANIESZ USMIECHNIĘTA/Y...
PRZEPIS NA ROSÓŁ TYBETAŃSKI
Rosołek oczyści organizm z toksyn, poprawi wygląd skóry i włosów, a przy okazji pomoże stracić kilka kilogramów. Zupę zjadasz podgrzaną. A oprócz tego możesz pić wodę - może być zimna lub ciepła.
Kuracje można przeprowadzić dwa razy w roku.
Aby przygotować porcję rosołu kup: 3 cebule, czarną rzepę, 3 pietruszki, selera,
2 pory z zielonymi częściami i kilogram ziemniaków..
Wyszorowane warzywa gotuj przez godzinę w 2,5 litra wody bez ziemniaków i soli. Nieobrane, ale umyte ziemniaki ugotuj do miękkości oddzielnie w litrze wody. Następnie wyjmij warzywa i zostaw je do innego dania, np. do kotlecików warzywnych.. Dodaj do rosołu tyle wody, aby otrzymać 3,5 litra rosołu.. Możesz wrzucić zioła, np. cząber, tymianek, kminek lub majeranek (ostatnie dwa zapobiegają powstawaniu wzdęć i gazów).
Pij wywar 5 razy dziennie zamiast posiłków przez 3 dni.
Po zakończeniu kuracji przez tydzień nie jedz mięsa i ryb.
Nie możesz stosować leczenia rosołem, gdy cierpisz na wrzody żołądka, stany zapalne, cukrzycę, przyjmujesz leki psychotropowe lub jesteś w ciąży.
WARZYWNE KOTLECIKI
Wykorzystaj warzywa z rosołu.
Wyjęte z rosołu warzywa pokrój w drobną kostkę. Do tego przygotuj cebulę, szklankę kaszy jęczmiennej: grubej- pęczaku lub drobnej.
Cebule poszatkuj i podsmaż, dodaj do pokrojonych warzyw. Opłucz kaszę w wodzie. Do ugotowania na sypko potrzebujesz do pęczaku 3 szklanki wody, a do drobnej- 2,5 szklanki.. Do wody wlej odrobinę tłuszczu- oleju lub masła, posol, gotuj na wolnym ogniu Az kasza wchłonie wodę. Potem przykryj garnek i odstaw na 1-2 godziny do "dogotowania" czyli wchłonięcia resztki wody przez kaszę.
Składniki wymieszaj, dodaj jajko, ulep kotlety i smaż. Danie jest dla 4 osób. Możesz podawać z surówką lub sosem, np. grzybowym.